Grudzień zaplanowałam sobie z talią Ostara tarot, ale jednak nie wyszło, bowiem wciąż nie mogę oderwać się od mojej ukochanej Tarot Of The Sidhe (którą nadal mam w planach zrecenzować i mam nadzieje, że uda mi się to w końcu w styczniu).
Oprócz Tarot of The Sidhe prym wiodły u mnie jeszcze 3 talie:
- John Bauer Tarot – również jeszcze nie opisany, ale styczeń to będzie miesiąc, w którym totalnie skupie się na taliach – obiecuje!
- Paulina Cassidy Tarot (tarot Paulina oraz Joie de Vivre Tarot) – dwie talie autorki Pauliny Cassidy, również jeszcze nie recenzowane, z uwagi na to, że…. brak mi czasu…. Przepraszam, obiecuje poprawę! A oto i te piękność (bo talie są przepiękne):
- I na końcu, ostatnia, ale najlepsza: Tarot Of The Sidhe – wciąż mnie urzeka, wciąż rozmawia ze mną tak intensywnie i tak jasno, że nie wyobrażam sobie w tej chwili, że mogłabym ją zmienić. W kolejce czekają jednak różne inne talie, więc myślę, że w Styczniu, przynajmniej na te 30 dni, będziemy musiały się pożegnać.
Wróżka, tarocistka, pasjonatka dawnych systemów wróżebnych. W wieku 17 lat otrzymałam swoje pierwsze karty tarota i tak rozpoczęła się moja pasja. Teraz, ponad 25 lat później dziele się swoją wiedzą a także pomagam wróżąc i odpowiadając na nurtujące moich klientów pytania.
Zapraszam do kontaktu prywatnego!